Tym razem zostałyśmy zaproszone do "bycia urodzinową niespodzianką Jo". Zamiast tortu. Bardzo nas ucieszyła taka propozycja. Nie wyskakiwałyśmy z kartonika i nie krzyczałyśmy "sto lat", ale nasze wejście ze skrzynką pełną farbek i innych atrakcyjnych - dla 4-latków - przedmiotów wywołało wielkie "wow".
Wszystkie dzieci uwielbiają zdmuchiwanie świeczek i śpiewanie "sto lat". Przynajmniej jeszcze nie spotkałam dziecka, które tego nie lubi;> A że warsztaty były zamiast klasycznego słodkiego, przekładanego warstwami kremu tortu, to świeczki miały swój gliniany torcik. Podany na talerzyku;>
I 4 świeczki. Były śpiewy i krzyki. Tradycyjne sto lat.
Potem zabraliśmy się do dzieła. Efektem czego były te oto żółwiki.
A tak wyglądały prace dzieci po wyjęciu z pieca. Kolory nabrały intensywności a żółwiki połysku.
Za każdym razem, niezmiennie zachwyca mnie fakt, iż mimo, że każde z dzieci teoretycznie wykonywało tę samą pracę, to każda z nich jest inna i niepowtarzalna. Każdy żółwik ma swój charakter.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz